Prawie pięciogodzinną podróż po najwyższych szczytach Sosnowca odbyliśmy 20 sierpnia 2016 roku. W celu przygotowania wycieczki nasz przewodnik spędził sporo czasu nad mapami w wydziale geodezji i kartografii
Tekst, korekta i zdjęcia: Katarzyna Litwinowicz
Dzięki temu wiemy, że w Sosnowcu naprawdę są góry. I znamy ich wysokości. Nie wszystkie są tak spektakularne jak Góra Środulska, ale każda z nich ma ponad 300 m n.p.m. Dajemy głowę, że będziecie zaskoczeni!
Wycieczka piesza „Korona gór Sosnowca”, Sosnowiec, 20.08.2016
Organizatorzy: Sosnowiec – Centrum Informacji Miejskiej oraz PTTK, Odział Sosnowiec
Prowadzenie: Artur Ptasiński
Fotorelacja

Spotkaliśmy się o godz. 14 w Sosnowcu na przystanku autobusowym Dębowa Góra Zakopiańska. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Już na początku musieliśmy pokonać najbardziej strome podejście – poszliśmy pod górę ul. Zakopiańską. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Jest więcej „górskich” nazw ulic w Sosnowcu, m.in. Stroma (którą idziemy), Góralska, Górna, Podgórna, Kukuczki, Smrekowa, Spadzista, Tatrzańska, Witkiewicza, Tetmajera… Fot. Katarzyna Litwinowicz

Na ul. Stromej znajduje się rondo 40-lecia. Obowiązuje tu ruch lewostronny. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Dotarliśmy na Jeneralską Górę (304 m n.p.m.). Najwyższy punkt znajduje się w miejscu, gdzie stoi żuraw. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Legenda mówi, że z początkiem XIX wieku, na szczycie góry, razem ze swoim koniem i psem został pochowany właściciel Zamku Sieleckiego – pruski generał kawalerii, Christian Ludwig Schimmelpfenig von der Oye. Stąd wzięła się nazwa szczytu – Jeneralska Góra. Fot. Katarzyna Litwinowicz

W drodze na Pekin Katarzyński szliśmy ul. Kosów i mijaliśmy inne „ptasie” ulice: Słowików, Sowią, Bażantową; następnie przechodziliśmy przez ul. Kukułek. Fot. Katarzyna Litwinowicz

W latach 90. mówiono, że w okolicy ulic Klimontowskiej i Kukułek ma powstać sosnowiecki rynek. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Pekin Katarzyński, jeden z trzech sosnowieckich Pekinów (dwa pozostałe to Pekin Milowicki nad Brynicą i Pekin Zawodzie w Porąbce, nad rzeką Bobrek). Fot. Katarzyna Litwinowicz

Pekin Katarzyński to łąki i pola uprawne, które należały do folwarku sieleckiego. Było tu polowe lotnisko w Klimontowie (mieszczące się de facto pod Klimontowem). W 1938 r., podczas konfliktu z Czechosłowacją o Zaolzie, stacjonowało tu ok. 30 samolotów bombowych. Mówi się, że 4 września 1939 Niemcy zastrzelili tu 9 osób. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Przed nami bardzo strome, ale krótkie podejście. Trzeba też uważać na barszcz Sosnowskiego! Fot. Katarzyna Litwinowicz

W 1892 r. wybudowano tu szpital. Wkrótce wybuchła epidemia cholery i szpital stał się zakaźny. Podobno powstanie cmentarza przy dzisiejszej ul. 11 Listopada ma także związek z epidemią. Chowano tam zmarłych na cholerę, a cmentarz był zamknięty dla osób postronnych. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Górka Środulska ma wysokość 319,5 m n.p.m. Usypano ją m.in. dzięki kopalni „Maczki Bór”. W 2006 r. zaczął tu działać wyciąg narciarski. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Nazwa „Zagłębie Dąbrowskie” zaczęła być używana dopiero w XX wieku. Wcześniej pojawiało się określenie „zagłębie” w odniesieniu do miejsca, gdzie znajdują się kopaliny. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Kasztanowiec w dzielnicy Mec. Kiedyś większość alei między Klimontowem i Zagórzem była kasztanowa. Teraz są tu głównie bloki mieszkalne. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Barani Kopiec lub też: Barania Górka, Barani Cmentarz (310 m n.p.m. w podstawie). Hrabia Józef Mieroszewski, właściciel Zagórza, lubował się w hodowli owiec i baranów. Zapraszał na obiady służbę, pasterzy. Na początku XIX wieku panowała zaraza i wiele zwierząt padło. Pochowano je w tym miejscu, a krzyż postawiono w podziękowaniu za to, że choroba minęła. Kopiec jest ziemny, choć są w nim obecne kamienie. Zagadką jest, skąd się tam wzięły. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Niegdyś nie było w okolicy kościoła i chodzono na msze do Mysłowic. Legenda głosi, że aby zmienić ten stan rzeczy, państwo Mieroszewscy postanowili wybudować kościół w Sosnowcu. Hrabia chciał go wznieść w miejscu dzisiejszej Baraniej Górki, a jego żona Jadwiga marzyła o tym, żeby kościół stanął niedaleko dworku (widocznego z terenu dzisiejszego Szpitala Miejskiego; w pałacyku znajduje się dziś pracownia konserwacji dzieł sztuki). Mąż postawił na swoim i zrobił wykopy pod fundamenty oraz zlecił rozpoczęcie budowy. Następnego dnia okazało się, że wszystko, co udało się wznieść, zostało zrujnowane. Hrabia podejrzewał żonę o dewastację. Gdy ponownie rozpoczął budowę i gdy po raz kolejny została zniszczona, postawił straże. Pachołkowie donieśli, że to barany sieją spustoszenie. Okazało się to prawdą i hrabia Mieroszewski zgodził się postawić kościół w miejscu wybranym przez małżonkę. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Kościół św. Joachima znajduje się więc nie na wzgórzu, jak to kościoły mają w zwyczaju, ale nieco niżej. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Możliwe też, że na Baraniej Górce znajdowała się gontyna – chram, miejsce spotkań i modlitw dawnych Słowian. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Prefabrykat betonowy niedaleko Baraniej Górki i kościoła św. Joachima świadczy o tym, że miało tu powstać lądowisko dla szpitalnych śmigłowców. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Pomnik Nieznanego Żołnierza poświęcony był mieszkańcom Zagórza walczącym podczas I wojny światowej i w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 r. Niemcy kazali go zniszczyć, jednak ludzie, którzy mieli to zrobić, zdecydowali się wywieźć pomnik i ukryć go na cmentarzu zagórskim. W 1940 r. Armia Czerwona wydobyła obelisk (był w bardzo złym stanie) jednak ze względu na panujący ustrój długo nie mógł on wrócić na miejsce. Następnie przez kilkanaście lat pomnik był restaurowany w pałacyku Mieroszewskich (m.in. dołączono nowy karabin) i w 2014 r. został odsłonięty na nowo. Fot. Katarzyna Litwinowicz

W miejscu, w którym stał wcześniej obelisk, znajduje się krzyż, przeniesiony z okolic skrzyżowania ul. Lenartowicza z Braci Mieroszewskich; dlatego pomnik postawiono obok krzyża. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Zwiedziliśmy także kościół św. Joachima w Zagórzu. Świątynia składa się z dwóch części – starsza, otynkowana, powstała w 1848 r. Została ufundowana przez Jadwigę Mieroszewską. Parafia się rozrastała, w 1893 r. postanowiono więc rozbudować kościół. Fot. Katarzyna Litwinowicz

W 2009 r. badania georadarem wykazały, że na styku starego i nowego kościoła znajduje się krypta, w której pochowani są: hrabia Mieroszewski, jego żona Jadwiga i prawdopodobnie dwoje lub troje dzieci. Kiedyś istniała szybka, przez którą można było zajrzeć do krypty. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Nieopodal kościoła św. Joachima znajduje się kapliczka. Nie wiadomo, kiedy została wybudowana. Być może był to zbór ariański, może powstała nielegalnie. Uważano nawet, że nocą odwiedzają ją dusze zmarłych. Kaplica zbudowana jest na planie równoległoboku, natomiast przylegająca do niej wieża – na planie koła. Fot. Katarzyna Litwinowicz

W latach 60. budynek był w stanie ruiny; w latach 80. częściowo go zabezpieczono i zmieniono kształt okien – zamiast gotyckich są teraz szczeliny, przez które wpada niewiele światła. Na przełomie wieków członkowie Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Sosnowcu przy wsparciu Urzędu Miejskiego rozpoczęli odbudowę kapliczki. W 2002 r. odbyło się poświęcenie nowo odremontowanej kaplicy pod wezwaniem Matki Boskiej Akowskiej. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Weszliśmy na teren szpitala miejskiego, aby zobaczyć gościnny pałacyk Mieroszewskich, wzniesiony najprawdopodobniej w latach 1915–1930. Obecnie znajduje się tu pracownia konserwacji dzieł sztuki. Kiedy budowano szpital, planowano wyburzenie pałacyku. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Grota w parku Mieroszewskich, obecnie mieszkanie bezdomnych. Obalono teorię, jakoby kamienie pochodziły z Ojcowa. Legenda głosi, że lochy podziemne prowadziły aż do zamku będzińskiego. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Według map dostępnych w Wydziale Geodezji i Kartografii – najwyższy punkt Sosnowca (322,6 m n.p.m.). Nie ma on swojej nazwy. Mieszkańcy tę okolicę nazywają „Leszcze” lub „Kamionka”. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Kierujemy się na ul. Dmowskiego, mijamy budynki, na których widać szkody górnicze. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Już nieco zmęczeni idziemy zobaczyć jeden z najstarszych domów w Zagórzu. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Pan Zbigniew Kowalski, leśnik zagórski, właściciel jednego z najstarszych domów w Sosnowcu. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Dawna ul. Leśna, przy której znajdował się dom pana Kowalskiego, nosiła nazwę Rewolucji Październikowej, 27 stycznia, a teraz: Dmowskiego. Dom został wybudowany ok. 1890 r. Fot. Katarzyna Litwinowicz

Miejsce nieudanego zamachu na Chruszczowa w 1961 r. Bombę umieszczono w konarze drzewa, niedaleko komisariatu milicji (szary budynek po prawej). Fot. Katarzyna Litwinowicz

W 1826 r. działała kopalnia odkrywkowa połączona z kopalnią „Porąbka”. Pracowała tu maszyna parowa. Obecnie w budynku znajduje się siłownia. Właściciele zdecydowali się na zachowanie godła górniczego. Fot. Katarzyna Litwinowicz